Łukasz Wierzbicki, który opracował wspomnienia Haliny Korolec-Bujakowskiej przypuszcza, że [podróżnicy] postanowili ruszyć w świat, by przeżyć wspólnie wielką przygodę, która stałaby sie drogą ku dojrzałości. Było w tym coś z rytuału birmańskich Ików, które sama Halina opisywała: „Chłopiec i dziewczyna, gdy się upatrzą, spodobają wzajemnie, idą w dżunglę i tam żyją jak ptaki niebieskie przez miesiąc. Gdy wrócą do wioski, są zaręczeni”. Tak to kwituje Wierzbicki: „Czymże był pomysł Haliny i Stanisława, jeśli nie potrzebą pójścia, jak młodzi Ikowie, w dżunglę, pragnieniem, by pośród bezkresu planety poszukać własnej drogi i sposobu na życie”.
Kasper Bajon, Dzikusy z Druskiennik
(Newsweek, 25 lipca 2011)
Knuliśmy od stycznia... A dziś w reporterskiej kuchni już coś się pichci.Za naszymi belgijskimi gośćmi…
"Słuchają jak świnia grzmotu", podsumował nauczyciel. Wiosenna trasa zapowiada się emocjonująco. Kalendarz pęka w szwach.…
Fot. Robert Krawczyk W marcu 2018 roku na Starym Rynku w Poznaniu powiedział mi, że…
Na nogach mam lekkie pantofle. Na piersiach bluzę szeroko rozpiętą, a w sercu beztroskę i…
Szkoła Podstawowa nr 2 w Puszczykowie Nowy rok... a przygody? Różne i różniaste. Stare, nowe...…
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.
Więcej informacji