Od terkotania świerszczy szumi w uszach. Dochodzę do ośmiometrowej skarpy. Wspinam się na jej szczyt. Przy gruncie pośród liści babki bielą się drobne kwiatki. To bniec. Mówią, że od niego nazwę wzięło to miejsce. A od miejsca jezioro, które mnie otacza. Naturalna ochrona. Przed ludźmi. Przed wilkami.
Bywa, że to nie człowiek, a drzewo lub ziemia opowiadają historie.
Byli tu i wznosili grodzisko. Kto? Nie mają twarzy. Nie mają imion. Ale wiem, że ciężko tu pracowali.
Łukasz Wierzbicki „Tylko półwysep”
(Kontynenty, nr 3 2016)
Szkoła Podstawowa im. Aleksandra Doby w Iwięcinie Nowy rok szkolny, nowy sezon, nowe książki, nowe…
Historia jest najlepszym przewodnikiem, jaki mamy, by odnaleźć drogę w tej szalonej gonitwie bieżących wydarzeń.…
A tak naprawdę to kilka dni. A tak naprawdę naprawdę to miś Wojtek jest tu…
Łukasz i Robert Odwiedziłem Roberta Krawczyka. To właśnie Robert jest autorem portretu Olka Doby, który…
Fot. Robert Krawczyk W marcu 2018 roku na Starym Rynku w Poznaniu powiedział mi, że…
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.
Więcej informacji