Prostokątów przybywało. Dzieciaki wierciły się niecierpliwie.
– A czy ja… nie zarażę się wtedy tym wirusem?
– Nie, nie. Przez komputer się pan nie zarazi. Porozmawiamy o tym później. Proszę zacząć spotkanie.
– No, dobrze. Czy tu trzeba mówić do komputera, czy jak? – spytałem zdziwiony.
– Tak, proszę kliknąć ikonkę z mikrofonem – odpowiedziała pani. – Zobaczy pan uczniów przez kamerę komputera. Będą pana słyszeć i widzieć. Wracając do tematu zakażenia, w ten sposób żaden wirus pana nie zaatakuje.
Zaczęło się spotkanie z dziećmi. Rozmawialiśmy o mojej ostatniej książce. Opisałem w niej historię Poznania, m.in. Ratusza i Katedry oraz ciekawych budynków przemysłowych, takich jak elektrociepłownia Garbary i Karolin.
Nagle coś mignęło, a potem pstryknęło. W całej szkole zgasły światła.
– Halo! Słyszycie mnie? Czy pani tu jest?! – zawołałem.
Odpowiedziała mi głucha cisza.
– Dzieci, jesteście tam? – spytałem nerwowo.
Z komputera nie było słychać żadnej odpowiedzi. Nagle monitor sam się wyłączył. Wszystkie szyby w oknach popękały. Zrobiło się zimno. Pożałowałem, że nie mam ciepłych, wełnianych skarpet z sowami od babci. Z oddali usłyszałem ciche kroki, jakby ktoś za drzwiami wchodził po schodach.
– Hey! Czy to pani? – zawołałem przestraszony.
Spojrzałem za siebie, ale nikogo tam nie było. Nagle poczułem delikatne tknięcie. Obróciłem się i usłyszałem głos:
– Jesteś wybrańcem!
– Kto to powiedział? – wymamrotałem przerażony.
Głos odpowiedział:
– Jestem Duchem Gór, a mój dom to Świeradów Zdrój!
– Co??- zdziwiłem się.
– Mniejsza z tym – odparł duch. – Jesteś wybrańcem. Musisz opisać historię kamienia Zofii czyli Sofienweg. Jest z tym pewien bałagan w przewodnikach…
– Kiedy ja nawet nie znam tej historii i nigdy nie byłem w Świeradowie! – odpowiedziałem duchowi gór przestraszony.
– Musisz ją poznać jak najszybciej. Jeśli nie, zamienisz się w górę!
– I co teraz?? – pomyślałem przerażony.
Nagle coś pstryknęło i mignęło. Włączyły się komputery i światła. W drzwiach stanęła kobieta w maseczce i przyniosła mi kawę oraz ciastko.
– No i jak tam lekcja z moimi uczniami? – spytała grzecznie.
Zaniemówiłem. Czy to wszystko mi się tylko przyśniło? Zjadłem deser i szybko spakowałem torbę. Pożegnałem nauczycielkę i wsiadłem szybko do auta. Nagle zauważyłem, że na przedniej szybie samochodu ktoś przykleił naklejkę napisem: „Dokąd lecisz Duchu Gór? Do Świeradów Zdrój!”. Pomyślałam w pierwszej chwili, że ktoś zrobił błąd ortograficzny. Chyba do „Świeradowa Zdroju”… Potem ustawiłem nawigację samochodową na kierunek „Świeradów Zdrój” i wcisnąłem gaz do dechy.