Menu

Karol Wysz, lat 10, Gowarzewo

Prostokątów przybywało. Dzieciaki wierciły się niecierpliwie.
– A czy ja… nie zarażę się wtedy tym wirusem?

– Nie, wirus jest w komputerze – odpowiedziała Pani w maseczce.

– Dobrze, idę uratować dzieciaki! – powiedziałem niepewnym głosem, ale w duchu kompletnie nie wiedziałem, co mam zrobić.

Przyszedłem do klasy. Na podłodze leżała kartka z napisem:

Pomocy, niebezpieczny wirus uwięził nas w komputerze. Komputer leży na szafce. Są tam potrzebne rzeczy. Powodzenia! NASZ LOS JEST W PANA RĘKACH!

Podszedłem do komputera i zauważyłem dzieci uwięzione w nim. Wołały wszystkie naraz:

– Uratuj nas!!!!!!!!

Podszedłem do szafki i zobaczyłem zmazywalną gumkę, na której było napisane: MAGICZNA GUMKA. Był tam też list. Przeczytałem:

Wirus ukrył resztę wskazówek i magicznych rzeczy, znajdź je proszę.

Lampa zaczęła dziwnie mrugać, więc ją zdjąłem, bo mnie denerwowała, i zobaczyłem kasetę video. Włączyłem ją i usłyszałem:

Podróżniku, witaj! Jestem wirus, a dokładniej FM 21- 87. Uwięziłem dzieci w komputerze, teraz twoja kolej HAHAHAHA!!!!!!!!!!!!”

Gdy to usłyszałem, przeraziłem się. Od czego zacząć? Szukałem innych magicznych rzeczy, ale nie mogłem ich znaleźć. Pomyślałem, że może nie chodzi tylko o tę klasę. Wyszedłem z niej, zamknąłem drzwi i znalazłem list:

Jeśli to znalazłeś, to jesteś na dobrym tropie, ponieważ wyszedłeś z klasy. Udaj się do szkolnej stołówki, a powiem Ci, gdzie jest następna wskazówka, ale teraz odgadnij zagadkę.

Uwaga, słuchaj! NIE JE, NIE PIJE, A CHODZI I BIJE.

Jak zgadniesz, to tam pobiegnij.

Znałem tę zagadkę i od razu podszedłem do zegara. Był tam kolejny list, na którym było napisane:

Brawo, odgadłeś moją zagadkę, a więc do rzeczy. W pewnej wielkiej sali leży ukryty pendrive, znajdź go.

Pomyślałem i pobiegłem do hali sportowej. Stały tam jedynie dwie bramki. Pendrive był ukryty w poprzeczce od bramki. Musiałem użyć MAGICZNEJ GUMKI. W poprzeczce leżały pendrive, ołówek i kartka. Chwyciłem te rzeczy, ale nie wiedziałem, co zrobić. Narysowałem kółko. Nagle w moich rękach pojawiła się piłka. Byłą identyczna jak ta, którą przed chwilą narysowałem. Byłem w szoku! Od razu pomyślałem o wirusie i dzieciakach.

Nagle przypomniałem sobie o pendrivie. Wziąłem go i pobiegłem do klasy. Podłączyłem go do komputera i niespodziewanie coś zaczęło mnie wciągać do komputera. Znalazłem się w bardzo dziwnym miejscu. Było ciemno i zimno. Wokół stały jakieś małe skrzynki lub klatki. Słyszałem jakieś niewyraźne głosy. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczyłem, że w tych klatkach były uwięzione dzieci. Były tak przestraszone, że mówiły bardzo cichutko. Nagle z ciemnego kąta wyszedł wirus i powiedział:

– Oooo… ale miła niespodzianka! Nie spodziewałem się ciebie tak szybko. Przywitaj się z dziećmi. Chyba jeszcze żyją. HAHAHAHAHA.

– Powiem raz: WYPUŚĆ DZIECI! – powiedziałem najgroźniej, jak umiałem, chociaż cały trząsłem się ze strachu.

– Ależ proszę… Oddam ci je, ale najpierw mnie pokonaj!!! – odpowiedział wirus.

Wirus zaczął strzelać prądem. Kompletnie nie wiedziałem, co zrobić. Bałem się o siebie i dzieci. Ciągle zastanawiałem się, czy one jeszcze żyją. Nagle przypomniałem sobie o magicznym ołówku, który miałem w kieszeni. Narysowałem tarczę i zacząłem się bronić. Gdy byłem już bardzo blisko wirusa i chciałem narysować coś, żeby go złapać, wirus trafił mnie prądem i magiczny ołówek wyleciał mi z rąk. Mocno uderzyłem w ścianę. Byłem bezradny. Resztkami sił udało mi się ukryć. Bałem się jak nigdy. Nie wiedziałem, co robić i jak pokonać wirusa. Nagle poczułem coś w kieszeni. Okazało się, że to magiczna gumka. Byłem na siebie zły, że o niej zapomniałem. W głowie od razu ułożył mi się plan. Wyszedłem z kryjówki. Wirus mnie zauważył i zaczął do mnie strzelać. O to mi właśnie chodziło. Każdy jego strzał zacząłem zmazywać gumką. To było coś niesamowitego!

– Ale jak to nie możliwe?! – zapytał wirus zszokowanym głosem.

Tego się nie spodziewał. Wykorzystałem chwilę, kiedy wirus nie mógł nic zrobić i narysowałem magicznym ołówkiem pułapkę. Taką samą, jaką mieli w moim ulubionym filmie: ,,Ghostbusters”. Uruchomiłem pułapkę i wirus został wessany do środka. Gdy cały zniknął w pułapce, odetchnąłem z ulgą. Podbiegłem do klatek, na kartce narysowałem klucz i wypuściłem wszystkie dzieci. Były całe i zdrowe. Bardzo się ucieszyły i krzyczały z radości. Byłem naprawdę szczęśliwy.

Kiedy zastanawialiśmy się, jak się wydostać z komputera, nagle coś nas wszystkich chwyciło do góry i znaleźliśmy się w klasie. Obok siedziała zszokowana Pani w maseczce. Okazało się, że widziała wszystko w komputerze i próbowała nam pomóc. To Ona podsuwała mi pewne pomysły podczas walki z wirusem. A na końcu, nie wiedząc już co zrobić, nacisnęła klawisz ESCAPE na klawiaturze i dzięki temu wróciliśmy do rzeczywistości.                

To była najdziwniejsza przygoda w moim życiu.