Sporo Pan podróżuje ze spotkaniami autorskimi. Kiedy ma Pan czas na pisanie?!
Chciałbym mieć więcej czasu na pisanie, ale spotkania z Czytelnikami są dla mnie tak samo ważne, może ważniejsze. Piszę wieczorami, do późnej nocy, dopóki sił starczy… rankiem odnajduję na biurku zapisane ledwie czytelnym pismem kartki. Bywa, że pomysły przychodzą w nieoczekiwanych chwilach, na czerwonym świetle za kierownicą samochodu. Spisuję je wtedy na kwitkach za parking albo serwetkach od hot doga. Później, znów późnym wieczorem, układam z nich nowe historie.
Co Pan czytał jako dziecko?
Mnóstwo książek przygodowych, Szklarskiego, Fiedlera, Verne’a, Londona… Właśnie wspomnienie tamtych lektur i tego, jaki wpływ na mnie wywarły, skłoniło mnie do napisania Afryki Kazika. Pomyślałem “ja czytałem tamte książki i to mnie zbudowało, to wciąż we mnie żyje… a co z dziećmi XXI wieku, musimy dać im do rąk historie, które im pomogą odnaleźć się w świecie, bo jeśli tego nie zrobimy, zgnuśnieją przed telewizorem”.
Czy był Pan w szkole prymusem? Chłopcem ciągle siedzącym nad książką?
Hmm… chyba nie do końca tak to wyglądało. Dostałem wprawdzie kiedyś odznakę WZOROWY UCZEŃ, ale przyznać muszę, zdarzało mi się chodzić na wagary. Jak tu usiedzieć w szkole, gdy za szosą pole truskawkowe, a dalej las, a za lasem jezioro i ogród zoologiczny. Chodziłem do szkoły w Poznaniu, do ZOO było naprawdę niedaleko. Gdy wychodziłem na boisko, wydawało mi się, że słyszę porykiwania dzikich zwierząt.
(fragment rozmowy z Moniką Gapińską uwiecznionej przez Kurier Szczeciński)