Na spotkaniach nie czytam swoich książek. Bo książka rządzi się zupełnie innymi prawami, niż spotkanie autorskie. To jest przyjaciel czytany w zaciszu. Rozdział po rozdziale. Przeżywamy powoli całą akcję. A na spotkaniu, gdy mamy większą grupę i czterdzieści pięć minut… staram się wykorzystać każdą chwilę, by przestraszyć, rozbawić, nauczyć, podzielić się swoimi doświadczeniami. Zachęcić. Po takim spotkaniu ja będę spocony i wykończony, a dzieci roześmiane i zaciekawione. Niektóre wrócą może tu, do biblioteki, by sprawdzić, czy ten człowiek mówił prawdę. Czy rzeczywiście książka kryje w sobie to wszystko, o czym opowiadał, magię, przygodę, romantyzm. Nie widzę siebie jako pisarza siedzącego za biurkiem i czekającego co się wydarzy. Nie! Ja w ślad za moimi książkami ruszam w świat. Trochę, jak muzycy rockowi, którzy nagrywają płyty, a potem koncertują, by swoją muzyką podzielić się na żywo. Staram się robić to samo. Dzielę się moimi historiami, opowieściami, pomysłami… i lubię te spotkania.
(fragment wywiadu dla Regionalna.tv w Cieszynie)