Menu

Franek Ślebioda, lat 8, Poznań

Prostokątów przybywało. Dzieciaki wierciły się niecierpliwie.
– A czy ja… nie zarażę się wtedy tym wirusem?

– Nie, nie. Przez komputer się pan nie zarazi. Porozmawiamy o tym później. Proszę zacząć spotkanie.

– No, dobrze. Czy tu trzeba mówić do komputera, czy jak? – spytałem zdziwiony.

– Tak, proszę kliknąć ikonkę z mikrofonem – odpowiedziała pani. – Zobaczy pan uczniów przez kamerę komputera. Będą pana słyszeć i widzieć. Wracając do tematu zakażenia, w ten sposób żaden wirus pana nie zaatakuje.

Zaczęło się spotkanie z dziećmi. Rozmawialiśmy o mojej ostatniej książce. Opisałem w niej historię Poznania, m.in. Ratusza i Katedry oraz ciekawych budynków przemysłowych, takich jak elektrociepłownia Garbary i Karolin.

Nagle coś mignęło, a potem pstryknęło. W całej szkole zgasły światła.

– Halo! Słyszycie mnie? Czy pani tu jest?! – zawołałem.

Odpowiedziała mi głucha cisza.

– Dzieci, jesteście tam? – spytałem nerwowo.

Z komputera nie było słychać żadnej odpowiedzi. Nagle monitor sam się wyłączył. Wszystkie szyby w oknach popękały. Zrobiło się zimno. Pożałowałem, że nie mam ciepłych, wełnianych skarpet z sowami od babci. Z oddali usłyszałem ciche kroki, jakby ktoś za drzwiami wchodził po schodach.

– Hey! Czy to pani? – zawołałem przestraszony.

Spojrzałem za siebie, ale nikogo tam nie było. Nagle poczułem delikatne tknięcie. Obróciłem się i usłyszałem głos:

– Jesteś wybrańcem!

– Kto to powiedział? – wymamrotałem przerażony.

Głos odpowiedział:

– Jestem Duchem Gór, a mój dom to Świeradów Zdrój!

– Co??- zdziwiłem się.

– Mniejsza z tym – odparł duch. – Jesteś wybrańcem. Musisz opisać historię kamienia Zofii czyli Sofienweg. Jest z tym pewien bałagan w przewodnikach…

– Kiedy ja nawet nie znam tej historii i nigdy nie byłem w Świeradowie! – odpowiedziałem duchowi gór przestraszony.

– Musisz ją poznać jak najszybciej. Jeśli nie, zamienisz się w górę!

– I co teraz?? – pomyślałem przerażony.

Nagle coś pstryknęło i mignęło. Włączyły się komputery i światła. W drzwiach stanęła kobieta w maseczce i przyniosła mi kawę oraz ciastko.

– No i jak tam lekcja z moimi uczniami? – spytała grzecznie.

Zaniemówiłem. Czy to wszystko mi się tylko przyśniło? Zjadłem deser i szybko spakowałem torbę. Pożegnałem nauczycielkę i wsiadłem szybko do auta. Nagle zauważyłem, że na przedniej szybie samochodu ktoś przykleił naklejkę napisem: „Dokąd lecisz Duchu Gór? Do Świeradów Zdrój!”. Pomyślałam w pierwszej chwili, że ktoś zrobił błąd ortograficzny. Chyba do „Świeradowa Zdroju”… Potem ustawiłem nawigację samochodową na kierunek „Świeradów Zdrój” i wcisnąłem gaz do dechy.