Zanurzyliśmy się w powieść z zupełnie innego świata, bo dla dziecka cofnięcie się w czasie do XIII wieku, to jak wyprawa w kosmos. Wraz z kolejnymi stronami mój syn odkrywał, jak życie wyglądało wiele stuleci wcześniej, gdy nie istniały samochody, telefony, ba, nawet prądu nie było i wody w kranach. A jednak ludzie żyli i mieli się doskonale. Synek nie miał najmniejszych problemów ze zrozumieniem ówczesnych realiów. Największą wartością tej książki, przynajmniej moim zdaniem, są główni bohaterowie. Łukasz Wierzbicki owszem, bazował na autentycznych postaciach, ale osobiście nadał im charakter i charyzmę. Jana z Grabowej Doliny można określić mianem „siły spokoju”. Starszy zakonnik z czułością i pobłażliwością patrzy na otaczający go świat i ludzi. Umie wybaczać. Akceptacja własnych słabości i niedoskonałości stanowi jego wielką siłę i owocuje niezachwianą pogodą ducha. To wzór dla młodszego Benedykta – z recenzji książki Wyprawa niesłychana Benedykta i Jana na blogu W Molikowie. Dziękuję!
Napisał
Łukasz Wierzbicki
Zobacz także
„Wojtek zamiast Szarika?”
4 czerwca 2009„Przyjmują problemy ze stoickim spokojem…” (recenzja)
14 grudnia 2017„Podróż stulecia!”, czyli 10/10 (recenzja)
20 grudnia 2016
Subscribe
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poprzedni post
Pogotowie Kazikowe jesienne...
Następny post