Marysiek, pamiętasz tę ostatnią przed odjazdem z Boruszyna daną mi kromkę chleba? Był z masłem, dobry, jednak go nie zjadłem w autobusie, gdzie indziej bowiem jadałem, a gdzie indziej był bagaż i tak szło, chleb spleśniał, zesechł, skruszył się w papierze. I dziś się przydał, to mój obiad! Trochę oliwy z czosnkiem przysmażyłem, chleb wsypałem – ach! Jak smakował! Mimo, że zielony był całkiem. A wiesz, dlaczego piszę o tym? Pamiętam bowiem, jak prosiłaś, bym zjadł tę skibkę chleba. I zjadłem, dziś dopiero, pod zwrotnikiem, hen, na Saharze.
(Kazimierz Nowak, 30 stycznia 1932 roku)