Menu
Aktualności

Dwa dni z Sową Mokotowa…

mokotowa   Sześć spotkań w dwa dni, a każde zupełnie inne…
Mogłoby się wydawać, że autor książek dla dzieci budzi się koło południa, w szlafroku i kapciach snuje się po domu, przyrządza sobie kubek gorącej kawy, po czym zasiada za wielkim biurkiem, wymyśla zabawne historyjki i przelewa je na papier. Nic podobnego…

W rzeczywistości dzień zaczyna się bardzo wcześnie, autor książki zatytułowanej „Afryka Kazika” zrywa się bowiem o 4 nad ranem. Ubiera się w pośpiechu, po czym wrzuca do samochodu górę klamotów. Po kolei lądują w bagażniku: afrykańska dzida, drewniany hipopotam, pluszowy dromader, korkowy kask, bęben, turban, starodawny aparat fotograficzny, metalowy kubek, karton książek oraz zestaw sprzętu do pokazów multimedialnych. Droga na spotkanie z dziećmi wiedzie przez mgłę i mrok. Gdy kierowany wyrysowanym na kartce planem dojazdu autor dotrze wreszcie na miejsce, przenosi afrykańskie rekwizyty (najciężej dźwignąć hipopotama), w pośpiechu rozplątuje kable, rozstawia sprzęt i uruchamia prezentację kolorowych obrazków z komputera, a gdy małoletni słuchacze zasiądą już na ławeczkach rozpoczyna swą opowieść. Ale dzieci interesują się różnymi rzeczami i nie da się przewidzieć, o co spytają…
„Proszę pana, a czy w Afryce śpi się na boso, czy w butach?”
„A czy hiena zaatakuje kogoś, kto jest większy od niej?”
„A jaka była pana ulubiona książka, gdy był pan dzieckiem?”

Na każdym ze spotkań z dziećmi uczę się, dowiaduję czegoś nowego o świecie, o ludziach, o sobie samym. Każde z takich spotkań inspiruje do dalszej pracy, bo przecież, skoro „Afryka Kazika” już przeczytana, czas brać się za pisanie nowej książki. Tylko kiedy znaleźć na to czas, skoro budzik już nastawiony i drewniany hipopotam czeka w garażu…

A jaką książkę najchętniej czytałem w dzieciństwie?
Chyba tę o Stumilowym Lesie i jego mieszkańcach…
Kto wie, może właśnie dlatego chłopiec we wstępie „Afryki Kazika” ma na imię  Krzyś?

Łukasz Wierzbicki

Za fantastyczne przygotowanie dwudniowej akcji w mokotowskich bibliotekach serdecznie dziękuję Wojciechowi Kupściowi z redakcji Sowy Mokotowa.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments