– Czy bywa, że podczas pisania książek o czasach minionych, jak choćby o II wojnie światowej, żałuje pan, iż nie dane mu było przeżyć tego, co ówcześnie żyjący młodzi ludzie? To może naiwne pytanie…
– Nie jest naiwne. Przeciwnie. Najprostsza odpowiedź to oczywiście „nie”. Jakże można żałować, że minął mroczny i brutalny okres II wojny światowej? Z drugiej jednak strony życie w spokojnych, dostatnich, cieplarnianych czasach sprawia, że memu pokoleniu i temu młodszemu, pokoleniu czytelników Dziadka i niedźwiadka trudniej, mam wrażenie, odszukać własną tożsamość, ustalić wartości, znaleźć autorytety, ukształtować osobowość. Spójrzmy, jak wielu, jakże wspaniałych ludzi wydało pokolenie naszych dziadków. Dlaczego? Może właśnie dlatego, że zmuszeni byli kopać szańce, wznosić barykady, a w przerwach, by wesprzeć sie duchowo, uchronić polską kulturę przed zagładą, śpiewali piosenki, pisali wiersze, rozmyślali, dlaczego los wystawił ich na takie przeciwności, które nam trudno sobie wyobrazić. Nie kopiemy dziś szańców. Trenujemy tężyznę na siłowni, w przerwach zaś czytamy komiksy lub spędzamy czas w multipleksach, co nie sprzyja kształtowaniu osobowości. Tym bardziej musimy zadbać o to, by dzieci wiedziały, pamiętały, komu i dlaczego zawdzięczamy całą tę komfortową sytuację.
(fragment rozmowy z Moniką Gapińską / Zakręcimy globusem…, Kurier Szczeciński, 8 lipca 2009 roku)