Zdarzają się dni, gdy Pogotowie Kazikowe ma wolne. Kończy się rok, coraz bliżej Święta, w sklepach gorączka. Bywa, że wybieram się wtedy na poszukiwanie drzewa. Wędruję przez nadwarciańskie łąki ścieżką wydeptaną przez sarny. Wypłaszam z szuwarów czaple i łabędzie. Wypatruję. Drzewo musi rosnąć samotnie, pień powinno mieć prosty i wysoki, koronę kształtną, ale z charakterem. Potrzebuję go do następnej książki…
Napisał
Łukasz Wierzbicki
Zobacz także
Subscribe
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poprzedni post
O jajach, krowach i dzieciach
Następny post