Przez ostatnie trzy dni prowadziłem w kinie Imax serię poświęconych Afryce warsztatów edukacyjnych dla dzieci i młodzieży. Podczas zajęć z ośmiolatkami po raz kolejny przekonałem się, że spotkania z dziećmi to nie tylko okazja, by je czegoś nauczyć, ale również niepowtarzalna sposobność, by nauczyć się czegoś od nich. Warsztatowicze pochłonięci byli odgadywaniem tropów zwierząt afrykańskich, kłócili się, podpatrywali nawzajem kto jaką nazwę wpisał na swej planszy, dopytywali o lwy, słonie i małpy.
– Proszę pana! – zawołał siedzący w pierwszym rzędzie chłopiec.
Sądziłem, że spyta ile waży hipopotam lub czy rozdrażniony bawół zdołałby przewrócić samochód. A jeśli samochód tak, to czy autobus także? Albo pochwali się, że obok śladów goryla wpisał imię kolegi. To się zdarza. Ale nie tym razem. Chłopiec wydobył z kieszeni telefon komórkowy i wyciagnął aparat tak, bym jak najlepiej mógł mu się przyjrzeć.
– Czy wie pan, ile kosztuje obudowa do takiej komóry? – w jego głosie wyczułem nadzieję, że znam odpowiedź.
– Myślę, że stówę – odparłem.
– Aha, to dobrze – podziękował chłopiec i schował telefon do kieszeni.
Tak dowiedziałem się, że choć większość tropiła z pasją afrykańskie zwierzęta, byli w sali też i tacy, dla których tego dnia to nie fauna Czarnego Lądu stanowiła największe zmartwienie…
Napisał
Łukasz Wierzbicki
Zobacz także
„Aby był mu towarzyszem jego trudu i tłumaczem…”
26 stycznia 2014Pocztówka z wakacji
21 sierpnia 2023W 80 chwil dookoła świata
14 września 2013
Subscribe
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poprzedni post
Lew pod choinką
Następny post