Menu
Archiwum

I nie było nic o dinozaurach…

nowy-tomysl_a  Była 8:30 rano, gdy deszczowymi, jesiennymi ulicami dotarłem do położonej w samym sercu Nowego Tomyśla biblioteki. Okazała się miejscem przytulnym, pełnym światła, pachnącym książkami, herbatą i rogalikami z posypką kokosową. Ledwie zdążyłem wtaszczyć do środka sprzęt i rekwizyty, w korytarzu rozległ się gwar dziecięcych przepychanek. Do salki wbiegły dzieci. Ciekawskie, żywe, rozszczebiotane. Jeden tylko chłopiec jakoś nie miał humoru. Może to ta pogoda tak go nastroiła? Siadł z boku, w kurtce,  naburmuszony, splótł ręce na piersi.
– Siądź przed ekranem, bo stąd nie zobaczysz obrazków, które będę wyświetlał – powiedziałem.
Zerknął na mnie spode łba i spytał  ponuro:
– A o dinozaurach będzie?
Pokręciłem przecząco głową, wobec czego chłopiec pozostał na swoim miejscu. Uznał najwyraźniej, że skoro nie będzie nic o dinozaurach, nie ma najmniejszego powodu, by zajmować miejsce z widokiem na ekran. A jednak, gdy wyświetliłem kontur Afryki i gdy wspólnie z gromadką dzieci ruszyliśmy w podróż po tym kontynencie, z rosnącym zainteresowaniem zerkał na kolorowe obrazki, wsłuchiwał się w opowieść o przygodach Kazika i przedziwnych stworach, które spotkać można na Czarnym Lądzie. Wiadomo, że dinozaury są najfajniejsze, ale w końcu hipopotamy, słonie i żyrafy też nie są takie złe…

Łukasz Wierzbicki

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments